“Piękne przedmioty to oczywiście baza, ale to wspaniali ludzie sprawiają, że Słońce świeci”. Z Mariką Krystman, założycielką Słońce concept store, butiku z polskim designem i rzemiosłem, oraz współautorką naszego najnowszego słonecznego art:DROP-a “Art is shining” rozmawia Agata Kiedrowicz, dyrektorka kreatywna on*arte.

Design czy sztuka użytkowa? Które miano wolisz?
Zdecydowanie sztuka użytkowa! Ta fraza pięknie łączy dzieło z funkcją – od razu nasuwa mi się myśl o rzemiośle artystycznym. Czyli o obiektach, których ścieżka biegnie z rąk do rąk: od twórcy do użytkownika. To również opowieść o utylitarnym charakterze przedmiotu – o tym, że jest piękny, ale jest także w użyciu, w działaniu. Żyje z człowiekiem.

Niedawno założyłaś Słońce concept store, butik z autorską selekcją polskiego designu i rzemiosła. Przeszłaś na „komercyjną stronę mocy” z obszaru dziennikarstwa, dotychczas współpracowałaś z wieloma magazynami o kulturze, sztuce, stylu życia. Jak ten krok zmienił twoją osobistą i zawodową perspektywę na twórczość, projektowanie?
To przejście były zaskakująco płynne. Od dobrej dekady piszę o intrygujących ludziach i rzeczach – zaczynałam od wzornictwa, które nadal mocno mnie fascynuje. Wciąż zresztą flirtuję z pracą redakcyjną, poruszając się w tych samych obszarach. Otwierając Słońce, czułam się swojsko – znałam wielu twórców i didaskalia polskiego podwórka rękodzielniczego, kojarzyłam ich dzieła, śledziłam powstawanie nowych marek. W zasadzie wszyscy ciepło przyjęli moją propozycję współpracy w ramach słonecznej kolekcji, a ja jeszcze bardziej szanuję pracę rąk zaprzyjaźnionych twórców i twórczyń.

Jaka idea przyświeca Słońcu? Łączycie dbałość o ciało z selekcją sztuki i designu oraz pracownią złotniczą. Człowiek czuje się przez Was zaopiekowany od stóp do głów.
Cudnie to ujęłaś, dziękuję! Razem z moją przyjaciółką Agnieszką Jankowiak otworzyłyśmy miejsce w Poznaniu z czystej ciekawości i małego-wielkiego głodu – klasycznie historia początków bierze się z braków (śmiech). Aga już od kilku lat prowadziła markę biżuterii Gusta, a mnie marzyła się strefa z pięknymi rzeczami, której w naszym mieście nie było. Naturalnym punktem wyjścia było połączenie sił pod hasłem „dzieło rąk”. Gusta ma więc swoją pracownię złotniczą i showroom z błyskotkami, a ja w ramach Słońca gromadzę przedmioty polskich twórców oraz wykonują masaż kobido. Ot, rękodzieło i rękoczyny pod jednym dachem!

Działasz, podobnie jak onarte, w modelu hybrydowym. Bo Słońce to klimatyczna, galeryjna przestrzeń wciśnięta w historyczną zabudowę Jeżyc, oraz sklep internetowy i media społecznościowe. Jaka jest specyfika online’u, a jaka doświadczeń butikowych? Co czerpiesz z obu tych obszarów?
Słońce niemal równo wystartowało w obu wersjach – na przednówku remontowaliśmy lokal, a w sieci budowała się strona www i kolorowe konto na Instagramie. Obie strefy szybko kliknęły i przyznam, że do tej pory czuję, że jest to płynna całość – mówiąc ściśle: ton of voice jest wszędzie taki sam (śmiech). Być może to kwestia mojej otwartości i ogromnej zajawki do tego, co robię – nie potrafię nawet mówić „klienci” na osoby odwiedzające wszystkie te przestrzenie, to są po prostu ludzie Słońca. Z obu obszarów czerpię czystą radość i satysfakcję, że polskie rzemiosło jest tak doceniane, choć na pewno przewagę ma sklep stacjonarny. To nieocenione, kiedy widzisz zachwyt nad przedmiotem testowanym organoleptycznie.

Czy masz jakiś zdefiniowany klucz doboru prac, selekcji artystów i artystek? To, co z pewnością charakteryzuje Słońce, to wyraziste, energetyczne kolory, śmiałe formy i wzory, nieco w duchu trendującego dziś mocno stylu Memphis Milano.
Chyba właśnie wymieniłaś wszystko, czym się kieruję! Budowanie małej i dynamicznej kolekcji to totalnie subiektywna sprawa – kocham wyraziste barwy i formy, wszelkie patterny i eksperymenty z kompozycją. Część prac od początku chciałam mieć w Słońcu, inne pojawiały się z czasem – wciąż rodzą się nowe marki i nowe pomysły. Ten energetyczny koncept okazał się trafny, bo co chwilę ktoś pyta o żółtą ceramikę albo soczyście pomarańczowe dziergane torebki. Czasem myślę sobie, że moja mała misja zaszczepiania koloru się powiodła!

Wokół butiku wytworzyła się już niemała społeczność. Czy to konkretne, fizyczne miejsce na mapie Poznania wyzwoliło bądź wzmocniło istniejące więzi?
To są właśnie ludzie Słońca – ci na Instagramie i ci odwiedzający sklep na Jeżycach, a nawet sąsiedzi z psami, które uwielbiamy. Ta słoneczna społeczność naprawdę buduje się dwutorowo. Często jest tak, że ktoś kojarzy nas z sieci, a później odwiedza na miejscu i odwrotnie – trafia do nas stacjonarnie i później śledzi konto na IG. Widzę też wyraźnie to sprzężenie: kiedy online daję znać, że przybyło nowe cudo, zaraz ktoś wpada, żeby zdobyć to „analogowo”. Piękne przedmioty to oczywiście baza, ale to wspaniali ludzie sprawiają, że Słońce świeci.

Rozmawiała: Agata Kiedrowicz
Zdjęcia: Bartek Zwiefka, ostatnie zdjęcie Tula
Art is shining! on*arte x Słońce concept store to unikalna, autorska selekcja obiektów sztuki i designu, pulsujących kolorem i dobrą energią. Stworzone przez młodych polskich artystów i projektantki dzieła cechują wyraziste barwy, śmiałe formy i wzory, w duchu eksperymentalnego włoskiego stylu Memphis Milano z lat. 80. Do zakochania i używania!
Słońce to concept store z polskim rękodziełem, obejmujący sklep online oraz kameralny butik na Jeżycach – klimatycznej dzielnicy Poznania. W słonecznej kolekcji znajdują się przedmioty wyłącznie rodzimych twórców, w tym wielu lokalnych, jak ceramika Hadaki i nami studio czy grafiki Agi Nowackiej. Założycielką Słońca jest Marika Krystman, a druga jego połowa to marka Gusta, w ramach której Agnieszka Jankowiak tworzy misterną biżuterię ze złota, srebra i kamieni szlachetnych.